ks. Franciszek Olek
Urodził się 10 lipca 1912 r. w parafii Lipnik, pow. Biała w województwie krakowskim, jako syn Franciszka i Joanny z domu Pysz. Ojciec z zawodu był tokarzem. Szkołę powszechną ukończył w Lipniku. Od 1923 roku naukę kontynuował w Państw. Gimnazjum im. A. Asnyka w Białej k. Bielska. W 1931 roku przenosi się do Włodzimierza, gdzie wstępuje do Małego Seminarium Duchownego. Przebywa tu jednak tylko do 10 stycznia 1932 r. i w związku z trudnościami materialnymi rodziców zmuszony jest przenieść się do Krakowa. Tu, po uzyskaniu świadectwa dojrzałości w dniu 13 czerwca 1932 r., wstępuje do Częstochowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie.
Subdiakonat otrzymuje w kaplicy seminaryjnej dnia 14 lutego 1937 r. z rąk J.E. Bpa A. Zimniaka, który również udziela mu święceń diakonatu 13 marca tegoż roku. Święcenia kapłańskie przyjmuje 20 czerwca 1937 r. z rąk ks. Biskupa Teodora Kubiny w katedrze Częstochowskiej.
Pierwszą placówką wikariuszowską jest Dąbrowa Zielona, gdzie pracuje przez rok. Od 20 września 1938 r. podejmuje pracę duszpasterską w Siemionii i jako wikariusz gorliwie tam pracuje przez okres prawie siedmiu lat. Większość jego wspomnień związała się z tą właśnie parafią, do której potem chętnie wraca w myślach i opowiadaniach.
19 marca 1945 r. zostaje mianowany administratorem parafii Makowiska w ówczesnym dekanacie Siemkowickim. Od samego początku, obok pełnienia zwyczajnej posługi duszpasterskiej, ks. Franciszek Olek podejmował wiele koniecznych prac gospodarczych, bowiem na skutek działań wojennych kościół i budynki parafialne uległy zniszczeniu. W kościele wszystko było do remontu i renowacji, a niektórych potrzebnych rzeczy nie było w ogóle. Ksiądz zajął się najpierw remontem kościoła nie zważając na to, że na plebanii były zarwane i zgnite podłogi, nie mówiąc już o budynkach gospodarczych. Już w roku 1948 wysiłkiem parafian zakupiono i zamontowano na nowej dzwonnicy 3 dzwony, które w następnym roku konsekrował bp. Teodor Kubina. Podczas tej wizytacji biskup bierzmował prawie 1000 osób. Następnie przeprowadził remont kościoła. Poważnych napraw wymagał dach świątyni: zmiana pokrycia dachu, na który zużyto 3000 kg blachy ocynkowanej sprowadzonej z Warszawy (1950), wymiana sufitu (1953). Kolejne inwestycje to malowanie kościoła i renowacja ołtarzy (1955) oraz wykonanie polichromii kościółka w Jankach. W roku 1957 zapadła decyzja o zakupie nowych organów dla kościoła parafialnego.
Równolegle trwało organizowanie życia religijnego, a także kompletowanie szat i naczyń liturgicznych, ponieważ kościół został ogołocony ze wszystkiego. 14 sierpnia 1946 ks. Olek zorganizował pierwszą po wojnie pielgrzymkę na Jasną Górę (rok później parafialną pielgrzymkę prowadziła już założona przez niego orkiestra). Jeszcze w tym samym roku ks. proboszcz zabrał parafian do Sanktuarium Matki Bożej Piekarskiej, zwiedzając po drodze Kopalnię Węgla Kamiennego Jowisz w Wojkowicach Komornych. W roku 1947 odbyła się pielgrzymka do Krakowa i Oświęcimia, a potem do Kalwarii Zebrzydowskiej i w inne miejsca. Dziś takie wyjazdy to nic nadzwyczajnego, ale w tamtych latach dla ludzi stanowiło to bardzo wiele.
Na plebanii pomagały księdzu mama i siostra Zofia. Ojciec i siostra Adela wracali później z zsyłki zza Uralu. W drodze ojciec księdza zachorował na tyfus i po krótkim pobycie w szpitalu w Radomsku zmarł. O tym fakcie nie powiadomiono księdza, w związku z czym ojciec został pochowany w Radomsku bez udziału jakiejkolwiek rodziny. Było to dla księdza Olka szczególnie przykre.
Mimo biedy jaka panowała na plebanii, ksiądz jak również jego siostra pomagali ludziom jeszcze biedniejszym. Bywało, że siostra księdza z ulicy zabierała jakąś biedną kobiecina na posiłek żeby ta mogła o własnych siłach dojść do Gajęcic czy Patrzykowa. Dużo uwagi ks. Olek poświęcał katechizacji dzieci. Widząc w szkole jakieś anemiczne dziecko przynosił mu z plebanii kanapki. Te fakty, jak również zwyczajna ludzka życzliwość zaowocowała wdzięcznością parafian graniczącą z uwielbieniem.
Skutki zmiany systemu i zaostrzenia kursu władzy w stosunku do Kościoła nie ominęły także proboszcza w Makowiskach. Już 2 lutego 1946 r. został on aresztowany razem z leśniczym p. Steczkowskim pod zarzutem kontaktu z wrogim podziemiem. Faktycznie, żołnierze a szczególnie dowództwo AK po wojnie szukało jakiegoś schronienia, a ks. Olek nie odmawiał nigdy. Pewnego razu ludzie dowiedzieli się o spodziewanej wizycie u księdza przedstawicieli Urzędu Bezpieczeństwa i postanowili bronić swojego proboszcza. W momencie kiedy UB przyjechało do Makowisk zostawiając samochód przed wsią, spotkało się z ludźmi uzbrojonymi w widły grabie i kosy, którzy oświadczyli, że nie pozwolą zabrać księdza „czerwonemu gestapo”. W tej sprawie ksiądz Olek, a także sąsiedzi byli wzywani do Radomska. Propaganda jednak robiła swoje, tak że ksiądz doczekał się i skarg młodzieży do gazety, i wypominania mu nawet przez niektórych ministrantów rzekomego udziału kleru w pogromie kieleckim. Były to przykre chwilę dla księdza, większość jednak parafian stała murem ze swoim proboszczem, który był kapłanem skromnym, gorliwym, troszczącym się o chorych, do których chętnie spieszył o każdej porze dnia i nocy z sakramentami świętymi. Miał u ludzi ogromny autorytet, o czym świadczy chociażby fakt, że został pierwszym po wojnie naczelnikiem OSP w Makowiskach. Swoich parafian wspierał duchowo i materialnie. Z jego inicjatywy przy parafii powstała „kasa zapomogowa” udzielająca bezprocentowych pożyczek. Zachowana dokumentacja potwierdza, że tylko z pierwszym kwartale 1955 roku parafia wsparła w ten sposób trzynaście rodzin na łączną kwotę 9970 zł.
Ks. Franciszek Olek pracował w Makowiskach przez 12 lat aż do dnia niespodziewanego zgonu w dniu 5 kwietnia 1957 r. Odszedł w wieku 44 lat, w 20 roku kapłaństwa. Jeszcze długo po śmierci parafianie pamiętali o nim zamawiając w niedzielę najbliższą rocznicy śmierci księdza mszę święta, a następnie odmawiając różaniec przy jego grobie.
W artykule wykorzystano wspomnienia p. Zofii Cocyk.